Narodziny i utrata matki

Zdjęcie: via Lauren Shapiro Mandel
W poniedziałek urodziłam córkę. W piątek moja mama zmarła.
Moja córka miała pięć dni. Rano zadzwonił do mnie mój tata, który powiedział, że jest w pobliżu i chce wpaść na kilka minut. Mieszkał 40 minut stąd. Nigdy nie był w pobliżu.
Odłożyłam słuchawkę, powlokłam się do łazienki, żeby zająć się sobą po porodzie, i popędziłam z powrotem korytarzem w chwili, gdy tata przechodził przez drzwi naszego mieszkania. Podniósł wzrok, ale się nie uśmiechnął.
– Mama dzisiaj umarła – powiedział, nie podając żadnych dodatkowych szczegółów, pozostawiając mi wolną rękę, bym coś powiedział. Wszystko.
Ale nic nie powiedziałem. Wypuściłam silny oddech, po czym spojrzałam na moje dziecko w ramionach męża na kanapie. Wymachiwał butelką z mlekiem na podłokietniku, bekał na piersi, wpatrując się we mnie, czekając na moją reakcję na wiadomość, która była oszałamiająca, ale też miała nadejść od dawna.
Moja mama doznała pierwszego krwawienia do mózgu, gdy miałam 10 lat. Kiedy mózg mojej mamy krwawił po raz drugi, miałam 12 lat i tym razem przebywała w szpitalu przez ponad cztery miesiące, po czym miała długi pobyt w ośrodku odwykowym. Kiedy w końcu wróciła do domu, nie była tym, kim zawsze była. Moja mama zmarła tego lata w szpitalu, chociaż lekarze powiedzieli nam, że cudownie wyzdrowiała.
Urazowe urazy mózgu mają sposób na zabranie kogoś, pozostawiając go tuż obok siebie. Obok mnie widziałam mamę na wózku inwalidzkim, niewyraźną mowę, smutne oczy. Ale to wcale nie była ona. Osoba, którą znałem, osoba, której potrzebowałem, już nie istniała. Stała się jej chorobą.
Straciłam ją, gdy miałam 12 lat, ale dopiero, gdy miałam 33 lata i byłam nową mamą, poczułam ostateczność tej straty. Przez te wszystkie lata żałoby, radzenia sobie i zarządzania myślałem, że te lata przygotują mnie na ten moment. Ale byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że żadna strata nie jest w stanie przygotować cię na śmierć.
Gdy nadszedł czas pogrzebu, mój mąż powoli wjechał na cmentarz. Jedną rękę trzymałam w pobliżu ust mojego noworodka, trzymając jej smoczek na miejscu, podczas gdy drugą zakrywałam własne usta, aby kontrolować łzy. Siedząc na tylnym siedzeniu samochodu, wpatrując się w moją córkę, mój umysł pędził, odtwarzając lata żałoby od razu i od nowa.
Ale to był nowy rodzaj żalu, który wstrząsnął mną tamtego dnia w samochodzie i przez kolejne miesiące. Nie byłam już tylko córką opłakującą stratę matki, ale matką zmagającą się z możliwością, że moja córka może kiedyś spotkać podobny los. Po raz pierwszy odkąd zachorowała, zobaczyłem siebie w mamie.
Wraz ze zbliżaniem się pierwszych urodzin mojej córki, zbliżała się rocznica śmierci mojej mamy. Ten tydzień był zarówno szczęśliwy, jak i smutny, a także zagmatwany. Oczywiście w nadchodzących latach ten tydzień będzie się powtarzał co roku i będę musiał znaleźć produktywny sposób na spędzenie tego czasu. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł to zrobić.
Ale do tego czasu będę zaznaczać oba wydarzenia osobno, tak jak są. Rocznica śmierci mojej mamy uhonoruje kobietę, którą straciłam, a potem znowu straciłam. Urodziny mojej córki będą świętować piękną, porywającą, zadziorną dziewczynkę, którą przywiozłam na ten świat.
I razem te wydarzenia będą przypomnieniem, kim jestem z powodu nich obu.
POWIĄZANE HISTORIE:
Usuń listę rzeczy do zrobienia i zrób to zamiast tego
Jak znalazłem radość w mojej rodzinie, nawet po stracie