3 sposoby, które odkryłem, aby wychować dobre (er) dzieci

instagram viewer

Wszyscy chcemy szczęśliwych, zdrowych, pewnych siebie dzieci i badanie po badaniu sugeruje, że wspieranie życzliwości u dzieci może pomóc zwiększyć ich oksytocynę, serotoninę i dopaminę, wszystkie kluczowe biologiczne czynniki szczęścia, dobrego samopoczucia i samooceny. Wiemy, że życzliwości można nauczyć i zwiększyć empatię poprzez modelowanie tych zachowań dla naszych dzieci. Dowiedziałem się, że umożliwienie moim dzieciom zobaczenia, że ​​jestem aktywnym pomocnikiem społeczności, zwiększa ich pragnienie, aby również się zaangażować i pomagać innym, ale chciałem, aby moje dzieci lepiej rozumieły ludzkie potrzeby, wykraczając poza przypadkowe działania życzliwość. Oto trzy kolejne sposoby, które zastosowałem, aby zwiększyć współczynnik życzliwości moich dzieci.

fot. Meghan Yudes Meyers

Kiedy moje dzieci były małe, mówiłem o byciu „miłym” 24/7. Wychowywanie wrażliwych, troskliwych ludzi było dla mnie sprawą najwyższej wagi. Ale wcześnie zdałem sobie sprawę, że użyłem niewłaściwych słów.

click fraud protection

"Auć. Gryzienie boli. Gryzienie nie jest miłe”.

„Nie jest miło brać zabawki. Twoja siostra nadal się tym bawiła!”

„Bądź MIŁY dla swojego brata. Bicie nie jest miłe.”

Wszystkie te stwierdzenia są prawdziwe. Gryzienie i uderzanie nie jest przyjemne. I nikt też nie chwyta twojego ulubionego pluszaka. Ale „miły” nie o to mi chodziło. RODZAJ jest. Miałem chwilę, kiedy moje dzieci miały około czterech lat. Dzieliłem się historią z ówczesnym nauczycielem moich bliźniaków o tym, że jedno z moich dzieci wychodzi poza granice i naprawdę dobrze, miło, kiedy zwróciła się do tego konkretnego dziecka i powiedziała: „Wow, to było TAKIE trochę ty." 

Od razu uderzyło mnie, że nie użyła moich słów. I pomyślałem, wow, ona ma rację. Mam na myśli CHARAKTER. Od tego dnia porzuciłem słowo „miły” jako mój główny deskryptor. Oczywiście, mTwoje dzieci prawdopodobnie nie rozpoznały tych niuansów, kiedy po raz pierwszy dokonałem zmiany. Ale o siódmej już potrafią odróżnić. Na przykład mój syn wrócił do domu pewnego dnia zdenerwowany i narzekał, że jego ulubiony kolega z klasy nie był tego dnia dla niego miły. Natychmiast wczułem się w niego i zapytałem, co poszło nie tak, załkał, „Musiała wybrać partnera. I nie wybrała mnie!”

Aby dodać soli do rany, wybrano jego siostrę bliźniaczkę.

Gdy historia się rozwinęła, dowiedziałem się, że ta mała dziewczynka musi wybrać sobie partnera. Z pewnością niezręczne i zniechęcające zadanie dla pierwszoklasisty! Najwyraźniej dokonała wyboru przez dziecko, co było ekwiwalentem rzutu monetą, ale mój syn nie był zadowolony z wyników. jęknął, „To po prostu nie było miłe! Ona nie jest miła!” 

Wyjaśniłem mu, że nie bycie zerwanym wcale nie jest miłe (ani przyjemne)! Wyjaśniłem mu również, że konieczność wyboru partnera, wiedząc, że inni mogą ucierpieć, może nie być miłym zajęciem również dla jego małego przyjaciela. Ale w końcu to dziecko postanowiło uczynić to tak sprawiedliwym, jak to tylko możliwe, i to było miłe.

Miły to dość podstawowe słowo. Tęcze są ładne. Jednorożce są miłe. Nicea opisuje coś, co jest przyjemne. Coś, co, miejmy nadzieję, pozostawia dobre wibracje. Ale życzliwość jest złożona. Życzliwość przybiera wiele kształtów i, jak pokazuje powyższy przykład, dobroć nie zawsze wygląda ładnie. Nie tylko wydrapaliśmy ładnie z naszego słownika (lub w większości), ale ja i mój mąż staramy się określać akty dobroci, kiedy tylko jest to możliwe. Dokładnie określamy, jak dana akcja jest uprzejma, aby nasze dzieci wiedziały o tym, kiedy to widzą

Badania sugerują, że po prostu obserwując dobroć może poprawić nasz nastrój (i zwiększyć naszą empatię), gdy oceniamy dobro, które nas otacza. Ćwiczymy bycie wdzięcznym, dokonując przeglądu naszego dnia jako rodziny. Kto polepszył nasz dzień jakimś małym aktem? Kto nam udostępnił? Powiedziałeś podnoszące na duchu słowo? Kto nas włączył?

Napinamy również mięśnie obserwacyjne, kiedy oglądamy telewizję lub czytamy książkę. i jako dziecko był trochę ćpunem z Ulicy Sezamkowej. Bert i Ernie byli moim ulubionym duetem, do tego stopnia, że ​​wymyśliłem własnego wymyślonego przyjaciela, Berniego. Podczas gdy uczyłem się ABC i liczenia z hrabią, chłonąłem również bardzo ważne lekcje na temat empatii i życzliwości z oryginalnymi emocjonalnymi edukatorami IQ.

Większość programów nie rozpakowuje czyichś uczuć, tak jak robią to Bert i Ernie (lub mój osobisty wyimaginowany pomocnik, Bernie). Ponieważ większość mediów nie prowadzi dzieci w ich dążeniu do empatii, przekazuję Berniego i staram się nagłośnić to, co oglądamy w telewizji. Dzięki Bogu za pokazy na żądanie z możliwością pauzowania w dzisiejszych czasach! Kiedy ktoś podaje pomocną dłoń lub podnosi przyjaciela słowami, zatrzymujemy się, aby omówić, jak te działania mogą wpłynąć na odbiorcę. Zatrzymujemy również programy, aby otwarcie omówić złośliwe, niegrzeczne lub nieuprzejme zachowanie.

To samo robimy z książkami, które czytamy. Niedawno czytaliśmy uroczą (i przezabawną) nową książkę, Nie jestem zabawką dla psa przez Ethana T. Berlin. Mała dziewczynka z tej książki jest wyjątkowo niemiła dla swojej nowej zabawki, która po prostu pragnie być jej nową ulubioną przyjaciółką. Robi niegrzeczne komentarze na temat wyglądu zabawki, ignoruje prośbę zabawki o towarzysza zabaw, a nawet popycha zabawkę. Ta książka była dla nas, jako rodziny, świetnym punktem wyjścia do dyskusji o tym, jak ważne jest bycie miłym także dla siebie. A tolerowanie zachowania podobnego do łobuza, jak dziewczyna z tej książki, nie jest poszanowaniem naszych własnych granic.

Czytałem, że dzieci, które mają współczucie dla siebie, są bardziej skłonne do empatii z innymi. To ma sens; kiedy nasze dzieci są w stanie zidentyfikować swoje uczucia, przepracować swoje emocje i podnieść się, mogą oprzeć się na niektórych (lub wszystkich) tych umiejętnościach, gdy zobaczą przyjaciela w potrzebie.

Ostatnio przepracowaliśmy jedną z najtrudniejszych w życiu emocji: gniew. Kupiłem przyjazny dzieciom zeszyt ćwiczeń który zmuszał nas do robienia głupich rzeczy, takich jak nazwanie naszego gniewu, narysowanie obrazu tego, jak może wyglądać nasz gniew i, co najważniejsze, zidentyfikowanie, jak czuje się złość, kiedy zaczyna bulgotać. Książka pomogła trochę pozbyć się przerażenia ze złości, w końcu jest to uczucie, którego wszyscy od czasu do czasu doświadczamy. Ale oboje moje dzieci walczyły o to, jak zmagać się z tą bestią emocji, kiedy to zalało ich małe ciała. Książka pomogła moim dzieciom zidentyfikować sposoby samoregulacji, gdy były zły, na przykład spacer lub rysowanie obrazka.

Kiedy skończyliśmy czytać książkę, zauważyłem, że oboje moje dzieci były o wiele bardziej świadome siebie, jeśli chodzi o ich gniew. Nie dotarli jeszcze do miejsca, w którym spacer dla uspokojenia jest automatyczny, ale są w stanie powiedzieć, jak mogli inaczej zareagować. Ale nieoczekiwaną nagrodą z tego małego ćwiczenia była ich nowo odkryta świadomość (i empatia) wobec innych doświadczających gniewu.

Krótko po skończeniu książki kolega z klasy był, według moich dzieci, bardzo (bardzo!) zły. Jestem przekonany, że w przeszłości moje dzieci widziały inną osobę JAKO wściekłego potwora (a nie osobę po prostu zmagającą się z emocjami). Ale możliwość prostego rozpoznania, że ​​ich kolega z klasy doświadcza gniewu, a nawet dźgnął go co spowodowało zdenerwowanie tego dziecka w pierwszej kolejności sprawiło, że sytuacja była przystępna dla obojga im. Nie jestem pewien, czy sugerowanie koleżance z klasy, że powinni narysować obrazek, naprawdę pomogło?! Ale ich umiejętność postawienia się w butach kolegów z klasy jest szczęśliwym krokiem w kierunku bycia dwójką milszych dzieciaków.

— Meghan Yudes Meyers

obraz fabularny za pośrednictwem iStock

insta stories