Od nadziei wtedy do teraz: moja podróż do macierzyństwa i samoakceptacji

instagram viewer

Poglądy wyrażone w tym poście są poglądami A Przemówił współpracownika i niekoniecznie reprezentują poglądy Red Tricycle.

Zdjęcie: Vincent Delegge przez Unsplash

Po całym życiu spójnych i głośnych epizodów niezdarności (przynajmniej w moim świecie) i wydarzeń, które nie zakończyły się tak, jak się spodziewałem, nie wstydzę się łatwo. Jak większość ludzi, te przypadki pozostawiły mi zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne blizny. Te blizny opowiadają moją historię, moją podróż do stania się tym, kim jestem – po prostu mam więcej niż większość.

To blizny, które mogę ukryć przed światem, wywarły największy wpływ. Kiedy miałam 14 lat zdiagnozowano u mnie zespół policystycznych jajników (PCOS), co jest wymyślną nazwą, która maskuje niektóre bardzo niepochlebne i przygnębiające objawy. Wraz z trądzikiem, zwiększonym owłosieniem twarzy, skłonnością do przybierania na wadze, nieregularnymi cyklami miesiączkowymi i lękiem, PCOS może powodować niepłodność i zwiększone ryzyko poronienia.

Kiedy mój mąż i ja zaczęliśmy się spotykać, powiedziałam mu, że być może nie będę mogła mieć dzieci, o czym wiedziałam, że jest to coś, czego oboje pragniemy. Byliśmy zdecydowani zostać rodzicami, ale nasza podróż będzie ciężka, brzydka i mozolna.

click fraud protection

Mniej więcej rok po naszym ślubie zachorowałam na tajemniczą chorobę. Widziałem prawie każdego głównego lekarza i specjalistę w Nowym Jorku, ale nikt nie potrafił dokładnie wyjaśnić, dlaczego tak się czułem. W trakcie mojej podróży medycznej jedną z diagnoz, które mi postawiono, była fibromialgia. Zawsze miałem migreny i IBS, więc wniosek miał sens – ale jak wielu z tym stanem, nie była to diagnoza, z której byłem zadowolony.

Wokół Fibro wciąż jest wiele piętna, a niektórzy ludzie nawet nie wierzą, że to prawda; że ból, który odczuwamy, jest tylko w naszych głowach, jest wytworem naszej własnej nerwicy. Wiele kobiet, które cierpią na dolegliwości bólowe, takie jak Fibro, zgłasza, że ​​zmniejszyły ból, gdy są w ciąży, chociaż bardzo rzadko zmiany hormonalne powodują, że niektórzy odczuwają mniejszy ból po ciąży, ponieważ: dobrze. Mimo to uznaliśmy, że nie możemy dłużej czekać – nadszedł nasz czas, aby zajść w ciążę.

Ze względu na przytłaczającą ilość leków, które brałam i naprawdę nie mogłam ich odstawić (nie martw się, wszystkie były klasy C), byłam pacjentką wysokiego ryzyka i najprawdopodobniej miałabym problemy z płodnością. Mając to wszystko na uwadze, od razu zaczęłam pracę w klinice leczenia niepłodności.

W ciągu ostatnich kilku lat mówienie o problemach z płodnością powoli stało się społecznie akceptowane. Jednak kiedy zaczynaliśmy naszą podróż, niepłodność nadal była w dużej mierze „brudną małą tajemnicą”. Brak konstruktywnej rozmowy wokół tego sprawił, że poczułam się samotna i jakbym była jedyną kobietą zmagającą się z tymi problemami. Tajemnica związana z płodnością była tak żelazna, że ​​nie wiedziałam, że niektórzy z moich najbliższych przyjaciół przechodzą podobne zabiegi do mnie, po prostu nigdy nie rozmawialiśmy o tym na głos.

Siedząc w poczekalni w naszym centrum leczenia niepłodności, widziałem kilka pełnych nadziei par, ale głównie widziałem kobiety same. Jeśli nigdy nie przechodziłaś leczenia bezpłodności, powinnaś odwiedzać klinikę przynajmniej raz w miesiącu, aby monitoruj swoje cykle, ale ogólnie rzecz biorąc, spędzasz tam o wiele więcej czasu niż tylko raz miesiąc.

Prawie na każdym krześle kobiety siedzą same, czekając na swoje comiesięczne, cotygodniowe lub w pewnym momencie codzienne pobory krwi i sonogramy, aby sprawdzić, czy są płodne, a może, po prostu, oczekują.

Chociaż widziałem ich, a oni widzieli mnie, nie mogłem podać żadnego z ich imion. Nie mogę ci powiedzieć o żadnym z ich sklepów, religii ani powodów, dla których tam jesteś, ponieważ nigdy się ze sobą nie komunikowaliśmy. Jeśli byłeś sam, w ten sposób zostałeś i nie wydawało się, żeby ktokolwiek naprawdę chciał zerwać z tym trendem. Nawet w windzie nikt się nie odzywał. Nikt nawet na siebie nie spojrzał. Jedyną interakcją, jaką mieliśmy, była czasami próba wyjścia z windy szybciej niż druga osoba, aby dostać się do arkusza rejestracji - spotkania odbywały się na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”.

W wieku 28 lat byłam często najmłodszą osobą w poczekalni, ale to nie tak, że była ogromna przepaść pokoleniowa. To nie tak, że mieliśmy różne cele końcowe. To nie jest tak, że w jakikolwiek sposób rywalizowaliśmy, poza tym, że wszyscy chcieliśmy tego samego.

Podróż do płodności każdego z nas jest inna i wyjątkowa, ponieważ im się to przytrafia, ale w końcu wszyscy chcemy po prostu mieć dziecko.

Na szczęście zaszliśmy w ciążę. Niestety nie zostałam jedną z wielu kobiet, których ból łagodzi ciąża. Ten cud uwolnienia się od bólu, a nawet zmniejszenia bólu, nie zdarzył się dla mnie. Chociaż codziennie cierpiałam i bolała mnie głowa od momentu poczęcia do chwili narodzin, niczego bym nie zmieniła.

Teraz dochodzimy do zewnętrznych blizn – rozstępów i jakże widocznej blizny po cesarskim cięciu po nagłej operacji, która dała nam nasze bliźnięta. Urodzili się trzy miesiące za wcześnie, w wieku dwudziestu ośmiu tygodni i cztery dni po tym, jak zdiagnozowano u mnie ciężki stan przedrzucawkowy. Były malutkie, ale zaciekłe. Ponieważ byli tak znacznie wcześni, musieli zostać w szpitalu, aby nauczyć się oddychać i jeść.

Mieszkali na OIOM-ie przez dziewięć tygodni iw tym czasie rozmawiałem tylko z jedną kobietą. Patrząc z perspektywy, było tam 65 dzieci i nawet jeśli 12 z nich było bliźniakami, to 56 dodatkowych matek, z którymi mogłem potencjalnie porozmawiać. Osobiście obawiałam się rozmawiać z kimkolwiek w klinice leczenia niepłodności lub na OIOM-ie, ponieważ nie mogłam wziąć i (szczerze mówiąc) nie chciałam słyszeć o ich bólu - miałam dość sama.

Moje doświadczenia w obu tych miejscach były niesamowicie podobne – codziennie widywałem podobne twarze w poczekalni lub obok inkubatora ich dziecka. Te kobiety z historiami takimi jak moja, z wszystkimi radościami i pułapkami. Czekając na obchody lub w tym tygodniu pobranie krwi, sprawdzając ich telefony, rozmawiając z rodzinami, opiekując się dziećmi – a jednak spędzaliśmy czas w milczeniu.

Wszyscy cierpimy i nikt z nas nie wie, jak powiedzieć drugiemu: „Widzę cię i słyszę”.

Dopiero po opuszczeniu NICU i ukończeniu kliniki jako kobieta w ciąży zmierzyłam się ze światem z moimi bliźniakami jako matka. A matki nie mogą się bać ani zawstydzać. Nie możemy bać się przywitać nieznajomego, który wygląda jak my; ma rozczochrane włosy, worki pod oczami i aktywnie próbuje uspokoić dziecko. Nie możemy się wstydzić natury, karmiąc nasze dzieci w miejscach publicznych.

Co najważniejsze, nie możemy bać się dzielić ze sobą naszymi historiami, ponieważ macierzyństwo jest trudne.

Tak wiele nauczyłam się o sobie, zostając matką. Jestem bardziej pewna siebie, bardziej wyrazista, mniej dbam o małe rzeczy, które pochłaniały moje życie, a przede wszystkim nauczyłam się obejmować swoje blizny. Objąć kawałki mojego życia, które próbowały mnie powstrzymać, ponieważ wiem, że żadne z nich nie trzymało mnie w dołku na długo. Zawsze wstaję z powrotem.

Moja droga do samoakceptacji pozwoliła mi zaakceptować innych takimi, jakimi są i spróbować wykorzystać naszą wspólność do budowania znaczących i trwałych relacji.

insta stories