Dlaczego kocham termin Rainbow Baby

instagram viewer

Zdjęcie: via Laura Malcolm

Dzień śmierci mojej córki był najciemniejszym dniem w moim życiu.

Jest nic to może przygotować cię do chodzenia pod USG, w ósmym miesiącu ciąży i poproszenia lekarza, który zagląda ci w przerażone oczy, gdy mówi: „Przepraszam, ale nie ma bicia serca”.

Gdy ziemia wypadła spode mnie, mój mózg wypełniła mgła, która nie mogła odejść przez miesiące. Wielkie, ciężkie łzy zaciemniły mi wzrok, gdy przeżyłam kolejne 36 godzin — długie godziny, kiedy czekałam, aż mój mąż poleci do domu, gdy przepracowywałam poród, o którym marzyłam przez całe życie (to nie było takie, o jakim marzyłam), bo trzymałam moją piękną, idealną, ważącą 6 funtów i 9 uncji córkę Laila. Za każdym razem, gdy mrugałem, sny spływały mi po twarzy, mocząc koszulę jak mleko, które miało przyjść kilka dni później, moje ciało nieświadome, że nie ma dziecka do nakarmienia.

Gdy w ciemnościach nocy wywieziono mnie ze szpitala, ściskając poduszkę, byłam pewna, że ​​już nigdy, przenigdy nie poczuję promieni słonecznych na mojej twarzy. Jak mógłbym? Ostatnią przesyłką, którą otrzymałam pocztą była sztuka do przedszkola mojej córki,

click fraud protection
Jesteś moim słońcem, moim jedynymŚwiatło słoneczne. Moje kości były tak zimne, jak pusty brzuch. Mój mąż położył mnie do łóżka, gdzie zostałam przez następny tydzień, nie mogąc z nikim powiedzieć ani słowa.

Ale mieszkaliśmy w południowej Kalifornii — nawet w listopadzie można tak długo ukrywać się przed słońcem. Po tygodniu poszliśmy na pierwszy spacer. Naciągnęłam przez głowę bluzę z kapturem, zasłaniając świat przed moim peryferyjnym polem widzenia, gdy skupiłam się na spacerze z dwóch przecznic na plażę. Poszliśmy prosto na brzeg i wystawiliśmy na morze trzy papierowe żurawie, które złożyliśmy podczas jej baby shower. Życzenia od bliskich, które nigdy nie zostaną przeczytane. Słońce paliło jak błyskawica z tyłu mojej bluzy, gdy wycofywałam się dla bezpieczeństwa.

Dopiero w następnych miesiącach dowiedziałem się o tym terminie tęczowe dziecko—imię nadane dziecku urodzonemu wkrótce po utracie poprzedniego dziecka z powodu poronienia, urodzenia martwego dziecka lub śmierci w niemowlęctwie. Termin ten jest używany, ponieważ tęcza zwykle podąża za burzą, dając nam nadzieję na to, co nadejdzie.

Moje dziecko nie było burzą. Ale były to dni, tygodnie i miesiące, które nastąpiły po jej utracie. I jak burza, mój żal wirował i zmieniał się każdego dnia, zaczynając od ciągłej ulewy i ostatecznie zwalniając do mżawki. Aż pewnego dnia mały strumień światła.

Ciąża po stracie jest przerażająca. To życie twarzą w twarz z najgorszym strachem i świadomość, że nic nie możesz zrobić, aby zmienić wynik. Przeżyjesz każdy dzień, skupiając się na tym małym strumieniu światła, nawet gdy chmury próbują cię przytłoczyć, grożąc deszczem tuż za rogiem.

A potem pewnego dnia, rok i sześć dni po tym, jak zaczął padać deszcz, chmury rozstąpiły się i wpuściły słońce. Trzymałam mojego nowonarodzonego synka i czułam ciepło, którego brakowało mojemu ciału. Zmrużyłem oczy na słońce, gdy wywieziono mnie z tych samych drzwi szpitala, w blasku dnia, a świat nigdy nie wyglądał tak kolorowo. Tak pełen nadziei.

Moje tęczowe dziecko.

Mam teraz dwóch małych chłopców, którzy wypełniają moje życie kolorami (i hałasem), niż mogłem sobie wyobrazić. Rozmawiamy o ich siostrze i świętujemy jej życie i tak, urządzamy przyjęcia urodzinowe o tematyce tęczy, ponieważ przynieśli słońce, by świeciło wraz z deszczem – a bez nich nie byłoby tęcze.

Ten post pierwotnie ukazał się na Daj w naturze.
insta stories