Kiedy dzieci stają w obronie sprawy, czy my słuchamy?

instagram viewer
Zdjęcie: Marginalnie w porządku

Wszystko zaczęło się od tego, że dzień po urodzinach naród cierpiał na kaca. Następnego dnia w naszym mieście ludzie poruszają się dosłownie we mgle, która unosi się w powietrzu. Bo, jak wszyscy wiemy, po fajerwerkach w święta, takie jak 4 lipca i Sylwester, pojawia się złowieszczy dym.

„To straszne” – powiedział mój siedmiolatek, dotykając opuszkami palców szyby samochodu. Macki szarej mgiełki zdawały się lizać drugą stronę. „Mamo, czy możemy coś z tym zrobić?”

Jechaliśmy samochodem, żeby go podwieźć z przyjaciółmi, więc moją pierwszą reakcją było pytanie: „Co mogę z tym zrobić?” Potem zamilkło tylne siedzenie.

Ale minęło dużo czasu po tym, jak wyskoczył z samochodu, jego pytanie zapłonęło w mojej świadomości.

Oto co wiem: moja siedmiolatka uwielbia sport. Każdy moment na jawie jest zdominowany przez grę w różne wersje piłki nożnej. Czekając na rozpoczęcie pokazu fajerwerków w lokalnym parku 4 lipca, rzucił i złapał gumową piłkę ponad 200 razy, leżąc na trawiastym pagórku. Kiedy fajerwerki rozświetliły niebo, odłożył piłkę, by złapać spadające odłamki fajerwerków.

Czyste powietrze i zanieczyszczenia nie są tematami, które zwykle są na czele umysłu mojego syna, więc kiedy zobaczył tak gęstą mgłę że pojawiło się pytanie, czy można coś zrobić, zamiast rozpoznać iskrę zainteresowania, by zrobić lepiej, nie słuchać. Pytanie z tylnego siedzenia samochodu wywołało wewnętrzny pożar, aby uratować planetę. Tak szybko, jak został zapalony, został prawie zgaszony przez kierowców na przednich siedzeniach.

Mój błąd. Sam byłem we mgle. Ale teraz jest dla mnie jasne, że jeśli jest ktoś, kogo powinniśmy słuchać, to są to nasze dzieci.

Coraz więcej młodych aktywistów trafia na nagłówki gazet, walcząc z takimi problemami, jak przemoc z użyciem broni i zmiana klimatu. Są to głosy z tylnego siedzenia, które wzywają dorosłych siedzących na przednich siedzeniach, by zwrócili uwagę i pomogli im wprowadzić zmiany.

Ale czy słuchamy?

Szwedzka aktywistka klimatyczna Greta Thunberg, 16 lat, swoimi ognistymi słowami zainspirowała wiece w miastach na całym świecie, ale wciąż spotyka się z drwinami ze strony światowych przywódców.

Przez nasze usta przewijają się truizmy typu „dzieci są naszą przyszłością”, ale kiedy dzieci wstają, dorośli klepie je po plecach. Och, to takie słodkie. Teraz idź grać. Odrzucamy dzieci, kiedy powinniśmy podążać za ich przykładem.

Uwzględniam siebie jako byłego lekceważącego dorosłego.

Kiedy tego samego dnia odebrałem mojego siedmiolatka z obozu, przeprosiłem go, że powiedziałem mu, że jesteśmy bezsilni w walce o czyste powietrze. Fajerwerki uwalniają wysoki poziom zanieczyszczeń, zgodnie z badaniem opublikowanym w Środowisko atmosferyczne,czasopismo naukowe.

"Co możemy zrobić?" Zapytałem mojego syna. Odpalenie fajerwerków 4 lipca to jak świętowanie urodzin z ciastem. Tradycją jest zaznaczanie wolności naszego narodu iluminacją.

Z tylnego siedzenia moja siedmiolatka powiedziała: „Dlaczego nie możemy świętować bez fajerwerków?”

Napisał do naszych wybranych przywódców ze swoim pomysłem. Następnie rysował wybuchające fajerwerki i podpisywał każdy list do prezydenta, senatorów i burmistrza pięknego miasta, które nazywamy domem.

„Myślę, że powinieneś obchodzić urodziny Ameryki w inny sposób. Jak karnawał lub przyjęcie” – napisał w liście. „Zanieczyszczenia ranią również oczy”.

Jesteśmy długoletnimi mieszkańcami przedmieścia Los Angeles, gdzie obowiązuje polityka zerowej tolerancji dla sprzedaży, posiadania lub wyrzucania nielegalnych fajerwerków. Zamiast tego w mieście odbywa się profesjonalny pokaz sztucznych ogni pod nazwą „Americafest”, mający 93-letnią tradycję.

Nasza mała rodzina oglądała kiedyś program z podwórka przyjaciela. Błyszczące barwy fajerwerków rozświetliły twarze moich dzieci z podziwem, więc miałam mieszane uczucia, kiedy wysyłaliśmy te listy z prośbą o zmianę. Kiedy dwie tradycje są małżeństwem tak długo, trudno nie czuć się nieswojo.

Potem otrzymaliśmy odpowiedź – błyszczącą białą kopertę ozdobioną imieniem mojego syna. Adres zwrotny brzmiał: Urząd Burmistrza. Podekscytowany rozerwał kopertę i przeczytał te słowa:

"Dzięki za list. Doceniam twoje obawy dotyczące fajerwerków w dniu 4 lipca i ich wpływu na środowisko. Proszę pamiętać, że Rose Bowl to wyjątkowy przypadek, który odbywa się tylko raz w roku. Ludzie nie mogą się tego doczekać i dzieje się to już od dziewięćdziesięciu trzech kolejnych lat”.

A potem burmistrz zamknął list słowami „Dziękuję za poświęcenie czasu na napisanie do mnie”.

Poklep się po plecach. Teraz idź grać.

Prawie trzy miesiące później list składa się w jego szufladzie — przypomina o straconej okazji.

Z jednej strony siedmiolatek dostrzegł problem i poczuł się upoważniony do poproszenia wybranych przywódców o rozważenie innego sposobu myślenia. Z drugiej strony fajerwerki są nierozerwalnie związane z uroczystościami, takimi jak piątkowe mecze baseballowe i Sylwester. Być może obie strony mają rację, ale debata jest głęboko niezadowalająca w rodzaju braku lasu za drzewami.

Głosy z tylnego siedzenia muszą być słyszane, ale kierowcy z przodu nie słuchają.